poniedziałek, 31 grudnia 2012

Izotretynoina, a skutki uboczne leku


      Tutaj coś dla tych, którzy obawiają się sięgania po lek ze względu na szeroko (i na wyrost) opisywane skutki uboczne. Oczywiście nie zamierzam nikogo przekonywać na siłę do izotretynoiny, ponieważ nie jest to moim celem. Moim celem jest zebranie całej wiedzy i doświadczenia, które pozyskałem w trakcie tych wszystkich lat spędzonych na leczeniu trądziku oraz opisanie tego, co było w moim przypadku skuteczne. 
    Generalnie, skutki uboczne przedstawione w ulotce leku mają na celu informowanie pacjenta o wszystkich możliwych zagrożeniach dla naszego zdrowia i życia - tych poważnych (np. uszkodzenie płodu) oraz tych mniej poważnych (np. suche nozdrza), - tych często występujących (np. złuszczenie skóry) oraz tych bardzo rzadkich (np. osłabienie słuchu). Najważniejsze, aby nie przestraszyć się wszystkich opisywanych objawów nieporządnych i podejść do tego z rozsądkiem. Oczywiście ostateczną decyzję, o tym czy kwalifikujecie się na kurację izotretynoiną podejmie Wasz dermatolog i to on stwierdzi na podstawie badań krwi oraz przeprowadzonego z Wami wywiadu, czy Wasz stan zdrowia pozwala na sięgnięcie po lek.  Dlatego ja nie będę generalizował  i udawał lekarza w tej kwestii - po prostu nim nie jestem i nie mam podstaw do określania, czy dany skutek uboczny będzie dla Was zagrożeniem i częstym objawem.
     Poniżej postaram się przedstawić listę moich skutków ubocznych, z którymi zmagałem się podczas kuracji i które były dla mnie mniejszym bądź większym utrapieniem. Ten fragment będzie się zazębiał i uzupełniał z innymi postami (np. izotretynoina, a alkohol), w których również opisywałem niepożądane efekty brania leku. Mimo to chciałbym w tym miejscu uporządkować temat skutków ubocznych i przedstawić je w przejrzystej formie.
1. Pogorszenie zmian trądzikowych - (okres) pierwsze 2 miesiące - (ocena) W pierwszym okresie aplikacji leku, tj. 1-6 tydzień na twarzy dzieją się niespotykane rzeczy, krosty wyskakują w różnych miejscach z różna częstotliwością. Niektóre goją się tego samego dnia, a inne nawet tydzień. To samo dotyczy zaskórników i wągrów, które na początku kuracji 'wychodzą' na wierzch. Oczywiście jest to element oczyszczania skóry, której stan będzie się sukcesywnie poprawiał. Nasilenie tych zmian jest u każdego inne i trwa od kilku dni do kilku tygodni w zależności od zaawansowania trądziku i ilości zaskórników. Po dwóch, czy trzech miesiącach kuracji sytuacja się stabilizuje, co znaczy, że albo nie mamy już żadnych wyprysków, albo pojawiają się one sporadycznie z niegroźnym i szybkim przebiegiem powstawania i gojenia.
2. Suchość warg i nozdrzy, spierzchnięte usta - (okres) praktycznie przez cały okres z największym nasileniem na początku kuracji - (ocena) Objaw występujący praktycznie u wszystkich pacjentów przyjmujących lek. Oczywiście suche, odrywające się skórki na wargach mogą przeszkadzać wielu osobom, a popękane usta nie wyglądają zbyt komfortowo. Jednak dla mnie nie jest to objaw nader uciążliwy, ponieważ stosowałem (kilka - kilkanaście razy dziennie) pomadkę ochronną (darmowa, dodawana w aptece do leku), która pomagała mi w trudnych chwilach. Można się przyzwyczaić i w łatwy sposób poradzić sobie z tą 'niedogodnością'. Nie należy się zbytnio tym przejmować, zwłaszcza, że w zamian otrzymujemy ładną i dobrze wyglądającą cerę. Nie rozumiem do końca osób twierdzących, iż popękane wargi i suche nozdrza to dla nich wielka masakra i totalny dyskomfort. A czy trądzik, który leczycie Wam nie przeszkadza? Oczywiście każdy chciałby mieć idealną cerę pod każdym względem, ale sądzę, że lepiej mieć popękane i suche usta, a w zamian twarz bez wyprysków, niż odwrotnie. Tak jak pisałem powyżej, należy stosować pomadki nawilżające, które zminimalizują uczucie ściągnięcia i suchości na ustach oraz w nosie.
3. Suchość oczu - (okres) praktycznie przez cały okres z największym nasileniem i uciażliwością na początku kuracji - (ocena) Objaw występujący często. Nie należy go ignorować, ponieważ dotyczy naszych oczu, których jak wiadomo nic nie zastąpi. Szczególnie istotne jest, aby podczas kuracji nie nosić regularnie soczewek kontaktowych, ponieważ można się nabawić zapalenia spojówek i podrażnienia oka. Dla mnie objaw dość uciążliwy. W trakcie kuracji odczuwałem pieczenie i suchość oczu, a także musiałem zamienić soczewki kontaktowe na okulary. Do tego dochodzi praca przy komputerze średnio po 9 godzin dziennie, co potęgowało wyżej wymienioną dolegliwość. Wyjściem z sytuacji jest regularne (kilka razy dziennie) zakrapianie oczu specjalnymi kroplami nawilżającymi, które można dostać bez problemu w aptece. Tzw. 'sztuczne łzy' kosztują od kilku do kilkudziesięciu złotych i dają one duże ukojenie naszym oczom.
4. Sińce pod oczami - (okres) praktycznie przez cały okres z największym nasileniem na początku kuracji - (ocena). Sińce i podkrążone oczy wynikają ze zmiany grubości naskórka, który staje się cieńszy w trakcie kuracji (o tym piszę w punkcie 8). Być może wpływ na to ma również dodatkowe obciążenie wątroby i trzustki na skutek zażywania izotretynoiny. Tego nie jestem w stanie zweryfikować, aczkolwiek zakładam na wszelki wypadek, że ma to jakiś związek z kondycją naszych powiek. Jeżeli do tego dojdzie jeszcze nieprzespana noc lub duży stres to efekt dwóch fioletowych worków pod oczami murowany. Dla mnie był to dość duży kłopot, ponieważ niekiedy wyglądałem jak po walce bokserskiej (oczywiście przegranej :). Wyżej wymieniony objaw dokuczał mi zwłaszcza na początku kuracji. W kolejnych miesiącach było już lepiej, ponieważ sińce się zmniejszyły, a ja przestałem się tym tak przejmować. Nie wiedziałem jak sobie z tym problemem poradzić, a był on dla mnie zdecydowanie gorszy niż spierzchnięte usta. Dlatego stosowałem regularnie krem i korektor na sińce pod oczy, co trochę zredukowało ten stan.  Dla mężczyzn będzie to chyba jedyny oręż do walki z podkrążonymi oczami. Kobiety mają w tym temacie większe pole do działania, ponieważ mogą zatuszować sińce różnymi fluidami i pudrami. Dodam, że noszenie okularów powoduje przysłonięcie i odwrócenie uwagi od powiek.
5. Łuszczenie skóry twarzy, suchość skóry (okres) pierwsze 4-5 tygodni - (ocena) Z uwagi na względną krótkotrwałość tego objawu, jest on do zniesienia. Początkowo, pod wpływem leku skóra się oczyszcza, a stary naskórek zaczyna się łuszczyć ze względu na nagłe przesuszenie wynikające ze spadku aktywności gruczołów łojowych. W moim przypadku miało to charakter stopniowy i po gruntownym złuszczeniu naskórka na czole, policzkach i brodzie miałem już spokój w tym temacie. Problem możemy kontrolować poprzez stosowanie kremów nawilżających do twarzy. Ja nie mogę niestety używać żadnych kremów, ponieważ strasznie zapychają mi pory skóry. Stąd przeczekałem kilka pierwszych tygodni bez stosowania czegokolwiek na twarz i uważam, że nie był to zły pomysł. Jeżeli stosował ktoś z Was kiedyś  maści i kremy na trądzik, po których skóra z twarzy schodziła płatami i powstawała jedna wielka skorupa, to wie, co to znaczy dramatyczne łuszczenie i problemy z tym związane. Ja to wielokrotnie przerabiałem, a w przypadku kuracji izotretynoiną nie doświadczałem podobnego 'dramatu'. Co do innych części ciała, jak chociażby dłonie i przedramienia, to faktycznie skóra jest lekko przesuszona i widać to gołym okiem. Kluczowe jest tutaj regularne stosowanie kremów do rąk oraz noszenie  ciepłych rękawiczek podczas zimy.
6. Wysypka i zaczerwienienie na dłoniach i przedramieniach (okres) pierwsze 3 miesiące - (ocena) Patrząc na te problem z perspektywy czasu, kiedy dłonie są w dobrym stanie, stwierdzam, iż wynikiem takiego stanu rzeczy jest połączenie
7. Szybsze pocenie się,
8. Cieńsza skóra twarzy ,czyli widoczne zaczerwienienia i przebarwienia skóry.
9. Tymczasowe czerwone plamy i wykwity na twarzy
10. Światłowstręt
11. Cienkie, matowe włosy

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Izotretynoina, a wyciskanie i rozdrapywanie wyprysków

     W tym miejscu dochodzimy do jednego z kluczowych zagadnień, jakim jest "grzebanie przy twarzy". Każda osoba, która kiedykolwiek doświadczyła trądziku doskonale wie, że czasami nachodzi nas nieodparta pokusa rozprawienia się z naszymi wypryskami poprzez ich wyciskanie i rozdrapywanie. Należałoby tutaj zastanowić się dlaczego tak nas korci do "dłubania" przy buzi. Wynika to zapewne z wielu przyczyn, a patrząc na swoją historię i "ręczne" próby rozprawienia się z trądzikiem, nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, dlaczego tak się działo. Najprawdopodobniej chodziło o rozdrażnienie, chęć wyżycia się, fatalne samopoczucie, zwątpienie w kolejną próbę wyleczenia, czy jak się okazało błędnego przesądu, że wyciskanie pomaga i przyspiesza gojenie ran. Mając kilkunastoletnie doświadczenie w walce z trądzikiem, mogę Wam przekazać jedną z najważniejszych zasad obchodzenia się ze swoją twarzą. Podczas kuracji, pod żadnym pozorem nie nie wyciskajcie i nie rozdrapujcie swoich wyprysków!
      Biorąc izotretynoinę istnieje duże ryzyko trwałego uszkodzenia cery. Jak wiadomo w trakcie leczenia nasza skóra ma właściwości skóry niemowlaka. Robi się bardzo cienka i nadwrażliwa na wszelkie uszkodzenia mechaniczne. W okresie zażywania leku małe, powierzchowne wypryski skórne goją się szybko i ładnie, ale wszelkie inne zmiany na twarzy uszkadzające jej strukturę (np. głębsze zadrapania, skaleczenia, czy ślady po wyduszaniu wyprysków) goją się dużo wolniej niż zwykle. Skóra traci wtedy zdolność do szybkiej regeneracji i odbudowy. Najpoważniejszą konsekwencją jaką możecie ponieść jeżeli nie opamiętacie się z wyciskaniem, to trwałe blizny potrądzikowe oraz przebarwienia skórne. Jestem tego żywym przykładem, ponieważ pamiętam sytuację, mogącą być dla Was przestrogą. Podczas pierwszej kuracji, będąc już po ładnych paru miesiącach przyjmowania leku, wyskoczył mi na twarzy wielki, podskórny, ropny pryszcz, którego chciałem się za wszelka cenę pozbyć. Miałem przez to fatalne samopoczucie i byłem zdołowany faktem, że po tak długim okresie kuracji pojawiają mi się paskudni, nieproszeni goście. Uporczywie próbowałem wydusić tego pryszcza. Robiłem to tak nieumiejętnie i tak bezmyślnie, że uszkodziłem sobie trwale skórę. Dziś mam pamiątkę na twarzy po tamtej fatalnej w skutkach operacji. Jest to dość spora blizna, która już zapewne będzie mi towarzyszyć do końca życia. Dlatego nie dajcie się ponieść emocjom i nie grzebcie przy twarzy, ponieważ będziecie żałować, tak jak ja żałuję tego teraz. Pamiętajcie, każdy pryszcz, nawet ten najbardziej paskudny prędzej czy później się zagoi i nie będzie po nim większego śladu. Z kolei blizny mogą Wam oszpecić wygląd do końca życia. Miejcie to proszę na uwadze.

środa, 12 grudnia 2012

Izotretynoina, a leki na trądzik podczas kuracji

        W tym miejscu chciałbym zapoznać Was z podstawowymi zasadami stosowania izotretynoiny w połączeniu z innymi lekami (zewnętrznymi i wewnętrzymi) oraz ich interakcji między sobą. Jak już wiadomo omawiany lek, którego podstawowym, aktywnym składnikiem jest izotretynoina działa od wewnątrz (aplikujemy tabletki), nie tylko na całą powierzchnię naszej skóry, ale także na inne procesy zachodzące w naszym organiźmie (np. praca wątroby, kondycja stawów). Izotretynoina bardzo wysusza skórę, a inne leki o właściwościach złuszająco-wysuszających potęgują ten stan pogarszając kondycję naszej skóry. Główna zasada to  niełączenie izotretynoiny z innymi lekami przeciwtrądzikowymi. Należy w pełni odstawić wszelkie maści, kremy, żele i tabletki, kóre dotyczczas stosowaliście na trądzik. Po pierwsze wszystkie dotychczasowe medykamenty, pseudo-leki, które w większości przypadków jedynie zaleczają skutki (a nie przyczyny) trądziku powodując "chwilową" poprawę kondycji skóry są zbędne i należy je wyrzucić do kosza. Izotretynoina poradzi sobie sama z naszym problemem i nie potrzebuje wsparcia z zewnątrz żadną dodatkową substancją - kwasem azelainowym (np. Skinoren), czy nie daj Boże nadtelnkiem benzoilu (np. Brevoxyl). Aplikacja innych leków może być groźna dla naszej skóry, doprowadzając do jej podrażnienia, przebarwień, czy innych uszkodzeń. Jak już wielokrotnie pisałem izotetynoina znacznie wysusza naszą skórę, która robi się bardziej cienka i wrażliwsza na czynniki zewnętrzne. Dlatego nie możemy jej dodatkowo katować tymi "agresywnymi" maściami, żelami, czy kremami, które wpływają niekorzystnie podczas kuracji przesuszając lub nawet trwale uszkadzając naszą twarz. Lek działa kompleksowo, a ponadto nie po to wydajemy tyle pieniędzy na wielomiesięczną kurację, aby uzupełniać ją dodatkowo o jakieś "wspomagacze", które mogą co najwyżej pogorszyć sytuację. Jeżeli wyskoczył Wam pryszcz, to nie panikujcie i nie smarujcie twarzy czym popadnie. Bazując na własnym doświadczeniu, mogę stwierdzić, że wyprysk zniknie znacznie szybciej niż kiedykolwiek, a jego pojawienie się jest prawdopodobnie skutkiem oczyszczania się skóry z zalegającego łoju i zaskórników.
          Jeżeli zdarzy Wam się przeziębienie, grypa, czy inne "jesienno-zimowe" dolegliwości to możecie bez obaw zażywać leki przeciwbólowe, czy przeciwgorączkowe (oczywiście w umiarkowanych ilościach zgodnie z ulotką). Ja 'przerabiałem' przez kilka dni dość mocne przeziębienie oraz aplikowałem przy tym wyżej wymienione ogólnodostępne leki na przeziębienie, gorączkę, katar i kaszel (bez antybiotyków). W przypadku, gdyby lekarz chciał Wam przepisać coś mocniejszego, zwłaszcza antybiotyki  musicie poinformować go o trwającej kuracji izotretynoiną. Po pierwsze, antybiotyki dodatkowo obciążają wątrobę. Po drugie, niektóre z nich mogą wchodzić w interakcję z naszym lekiem, bądź osłabiać jego działanie. Lekarz przepisujący antybiotyki, mając wiedzę o Waszej kuracji, powinien wybrać takie, które nie zaburzą działania izotretynoiny.
        Jeżeli jesteście zwolennikami aplikowania suplementów diety w postaci witamin i minerałów oraz nie macie większych ich niedoborów w organiźmie - to najlepiej ograniczyć zażywanie tego typu środków do minimum. Izotretynoina należy do pochodnych związków witaminy A, co znaczy, że podczas przyjmowania tego leku, nie łykamy już dodatkowo witamin, aby nie doprowadzić do hiperwitaminozy (nadmiaru witamin w organiźmie).

Izotretynoina, dawkowanie i długość kuracji

     Nie będę odkrywcą jeżeli napiszę, iż kuracja izotretynoiną powinna być przeprowadzona we właściwy sposób, abyśmy cieszyli się z gładkiej i zdrowej cery. O naszym sukcesie decydują trzy czynniki. Po pierwsze: jaką dawkę leku zastosować? Po drugie: jak długo przyjmować lek? Po trzecie: jak często i w jakich ilościach przyjmować lek?
     Izotretynoina jest substancją czynną, która działa od samego początku jej stosowania. To znaczy, że na pozytywne efekty nie będziemy długo czekać (przynajmniej w większości przypadków osób). Już po krótkim czasie widać znaczącą różnicę naszej cery. Nie chodzi jednak o to, aby skóra była ładna i zadbana tylko w trakcie kuracji, a o to, by rezultat tej kuracji pozostał na stałe - czyli po zaprzestaniu przyjmowania izotretynoiny. Wiele źródeł naukowych, jak również dermatologów (w tym mój) podaje, iż aby kuracja była skuteczna i trwała należy w jej trakcie przyjąć skumulowaną dawkę izotretynoiny w przedziale od 120 mg do 150 mg na 1 kg masy ciała. Co to oznacza, wyjaśnię poniżej.
Jest to przedział, który zapewnia optymalne efekty naszej kuracji. Jeżeli nasza łączna dawka "nie dobije" do 120 mg/1kg masy ciała, to mimo, że będziemy mieli ładną cerę w trakcie brania leku, istnieje zwiększone prawdopodobieństwo nawrotów trądziku i pogorszenia cery po pewnym czasie od zakończenia kuracji.
Jeżeli natomiast nasza dawka przekroczy górny limit, czyli 150 mg/kg masy ciała, to przekroczymy tzw. poziom nasycenia, który jest optymalny i nie ma żadnych korzyści aby go przewyższać (wydamy jedynie więcej pieniędzy na dodatkową ilość tabletek i jeszcze bardziej osłabimy organizm). Istnieje kilka sposobów na obliczenie skumulowanej dawki przyjmowanej izotretynoiny. Każdy sposób jest dobry, byleby dawał prawdziwe dane.
W pierwszej kolejności należy zaplanować, ile miesięcy będzie trwała kuracja i ile opakowań leku będziemy musieli wykupić. Dodam, że standardowe opakowanie zawiera 30 tabletek (3 listki/blistry po 10 sztuk). W drugiej kolejności należy określić jaka dawka leku jest dla nas przewidziana. Istnieją dwie dawki: 20 mg na 1 tabletkę oraz 10 mg na 1 tabletkę. Po trzecie powinniśmy znać swoja masę ciała, która jest niezbędna do prawidłowych obliczeń. Nie musi to być dokładna waga co do 1 grama. Wystarczy średnia z kilku miesięcy. Mając te trzy dane możemy przystąpić do kalkulacji. Najlepiej posłużę się swoim przykładem. Przepisano mi 19 opakowań leku, po 20 mg każde. Ważę 78 kg. Mamy zatem następujące równanie:
 19 opakowań x 30 tabletek w opakowaniu x 20 mg na tabletkę / 78 kg = 146,15 mg skumulowanej dawki.
Jak widać jest to dawka znajdująca się w przedziale <120,150> prawie osiągająca górny limit. Jest to dawka optymalna. Możemy jeszcze policzyć miesiącami, wiedząc ile będzie trwała cała kuracja. Należy jednak pamiętać, że miesiące mają rożną liczbę dni co przekłada się na różną ilość tabletek. Proponuję zatem mój sposób określania dawki.
     Jeżeli wiemy już ile opakowań i jaką dawkę leku nam przepisano, powinniśmy zaplanować częstotliwość brania leku i okres kuracji. Oczywiście lekarz rozpisze Wam cykl leczenia na poszczególne tygodnie i miesiące, stąd nie chciałbym forsować swoich teorii, ponieważ każdy ma inną dawkę i liczbę tabletek i inne podejście do tematu. Zaprezentuję poniżej jak to wyglądało w moim przypadku, z podziałem na poszczególne fazy leczenia:

Izotretynoina, a pogoda

W tym rozdziale chciałbym omówić reakcję skóry na warunki atmosferyczne podczas brania izotretynoiny. Mam na myśli dwie skrajne sytuacje: kiedy jest bardzo zimno (mróz) oraz kiedy jest gorąco i słonecznie (letnie upały).
Większość lekarzy zaleca kurację izotretynoiną w w okresie jesienno-zimowo-wiosennym, aby uniknąć nadmiernej ekspozycji na słońce. Wynika to z faktu, że skóra jest bardzo wrażliwa i skłonna do uszkodzeń, przebarwień, poparzeń, pozbawiona naturalnego filtru ochronnego, jakim jest nasz łój skórny (lek hamuje jego wydzielanie). Podczas kuracji, skóra robi się bardzo cienka i bardzo podatna na promieniowanie słoneczne, które jej szkodzi. Co więcej (tak jak już wyżej wspomniałem), izotretynoina powoduje zanikanie gruczołów łojowych, a słońce i wysoka temperatura przyczyniają się do ich nadmiernej aktywności (w upalne dni bardziej się pocimy). Stąd widząc powyższy konflikt interesów, dbajmy o to by nie pobudzać naszej skóry do produkowania łoju, bo to właśnie z tym walczymy.
Moja najważniejsza rada jest taka, aby chronić twarz i inne części ciała przed słońcem.
Pierwsza zasada : nie opalajcie się na słońcu ani w solarium! Co więcej starajcie się unikać słońca, a jeżeli nie jest to możliwe używajcie filtrów przeciwsłonecznych o wysokim faktorze dla UVA i UVB. 
Mój lekarz kilkakrotnie pytał, czy podczas kuracji nie planuje wyjazdu w ciepłe kraje, gdzie temperatura przekracza 30 stopni. To mogłoby się skończyć tragedią dla mojej skóry. Oczywiście, jeżeli mamy w planach fantastyczne zimowe ferie w Alpach, gdzie słońce jest mocniejsze, niż gdziekolwiek o tej porze, to nie musimy z nich rezygnować. Wystarczy, że dobrze zabezpieczymy swoja twarz odpowiednim filtrem przeciwsłonecznym (o czym pisałem powyżej). Solarium również jest zabronione, ponieważ działa na skórę nagrzewająco, zmienia jej koloryt, wzmaga produkcje łoju, a także uszkadza jej komórki podczas kuracji.
Druga zasada : chrońcie odkryte części ciała przed mrozem! Bardzo niskie temperatury, silny wiatr, śnieg, może powodować zaczerwienienia  rumienie na twarzy i inne zmiany, stąd nie warto jej narażać na znaczną ekspozycję na mróz. Ważne, aby nosić rękawiczki i czapkę oraz ciepło się ubierać, ponieważ podczas kuracji jesteśmy bardziej niż zwykle narażeni na przeziębienia, a zwłaszcza na zapalenie zatok. Ochrona ciała przed wyziębieniem to podstawa. Może to brzmi banalnie, ale warto być tego świadomym podczas kuracji.

niedziela, 9 grudnia 2012

Izotek, a samopoczucie i psychika

      Niniejszy post jest jednym z ważniejszych  jeśli chodzi o nasze nastawienie i podejście do tematu trądziku i całej kuracji izotretynoiną. Uważam bowiem, że trądzik to przede wszystkim choroba naszej psychiki, a w dalszej kolejności naszej skóry. Dobrze wiem, jak wiele zależy od pozytywnego nastawienia i wiary w to, że w końcu uda się wyleczyć i z uśmiechem spoglądać na siebie w lustrze.
      Po pierwsze chciałbym skomentować zawartość ulotki leku w kontekście wpływu izotretynoiny na naszą psychikę. Po drugie, przedstawię swoje doświadczenia w tym temacie, czyli jak zareagowała moja psychika i samopoczucie podczas trwającej kuracji.
       Czytając ulotkę jednego z leków zawierających izotretynoinę (treści ulotek są do siebie bardzo zbliżone) możemy się nieźle przestraszyć. Producent pisze, że izotretynoina może powodować problemy psychiczne, nasilenie depresji, lęku, zmian nastroju, uczucie pustki, płaczliwość, smutek, myśli samobójcze, próby samobójcze, a nawet samobójstwa! Prawda, że mocne? Brzmi to strasznie, zwłaszcza ta skłonność do czynów samobójczych. Podobno istnieją udokumentowane (aczkolwiek nieliczne i rzadkie) przypadki targnięcia się na własne życie przez pacjentów przyjmujących izotretynoinę. W tym miejscu powinniśmy powołać się na swój zdrowy rozsądek. Jaki jest dowód na to, iż główną przyczyną samobójstwa (prób) jest/był stosowany lek? Może jest to zbieg okoliczności? Może jest to jedna z wielu przyczyn, które się pojawiły (np. obok rozstania z narzeczoną, itp.)? Oczywiście nie ma możliwości, aby to zweryfikować i przyjąć za pewnik, dlatego producenci leku ponownie 'dmuchają na zimne'. Mimo wszystko sądzę, że informacje w ulotkach na temat skutków ubocznych dotyczących naszej psychiki zawierają ziarenko prawdy. Pozwolę sobie zinterpretować to na swój sposób. Jak wiadomo izotretynoina jest bardzo mocnym środkiem na trądzik, a zarazem najskuteczniejszym, jaki możemy znaleźć na rynku. Niektórzy sądzą, że jest to jedyny i ostateczny lek do rozprawienia się z wypryskami na twarzy. Jeżeli nie jesteśmy w stanie wyleczyć trądziku aplikując izotretynoinę, ponieważ np. krosty nie znikają, czy pojawiają się nowe, to są małe szanse na to, że wyleczymy się innymi, mniej skutecznymi lekami. Dla wielu (również dla mnie) jest to ostateczna deska ratunku przed życiowym utrapieniem, jakim jest trądzik. Jeżeli lek okazuje się nieskuteczny i pojawiają się np. nawroty choroby, to może pojawić się wielka depresja i załamanie, ponieważ człowiek uświadamia sobie, że będzie on musiał żyć z trądzikiem prawdopodobnie do końca życia (skoro wytoczywszy największe działa nie był w stanie skutecznie i trwale się go pozbyć). To jest moim zdaniem powód targania się na swoje życie. Ludzie są załamani brakiem oczekiwanych efektów kuracji oraz nie widzą już innych lepszych i trwałych sposobów na wyleczenie. To tak jakby powiedzieć komuś, że jego trądzik będzie mu towarzyszył przez wiele lat, być może do końca życia. Prawda, że dołujące? Niektórym taka wiadomość odbiera chęć życia. Reasumując branie leku samo w sobie nie jest powodem wyżej opisanych skutków ubocznych. Powodem jest nasze nastawienie, oczekiwania i ostateczne rezultaty przebytej kuracji, a przede wszystkim to, jak sobie z tym wszystkim poradzimy psychicznie.
           Jeśli chodzi o mnie i moje doświadczenie w powyższym temacie, to nie zaobserwowałem podczas brania leku żadnej depresji, uczuć płaczliwości, czy myśli samobójczych. Moja psychika nie ucierpiała znacznie podczas kuracji izotretynoiną. Aczkolwiek muszę w tym miejscu wspomnieć o kilku mniejszych zmianach w moim nastroju, które są godne odnotowania. Po pierwsze, podczas kuracji wydawało mi się, że jestem bardziej rozdrażniony i szybciej się denerwuję. Co więcej, gdy jestem zirytowany, to robię się cały czerwony na twarzy (prawdopodobnie ze złości :), czego nie doświadczałem wcześniej. Po drugie, bywało, że miałem dni pełne nieuzasadnionej euforii, taki dobry humor który nie wynikał z niczego. Nie wiem, czy mogę ten stan kojarzyć z izotretynoiną, ale zakładam, że coś jest na rzeczy. Po trzecie, miewałem też okresy smutku i doła, ale tutaj rola leku jest bliżej nieokreślona, ponieważ miałem inne, dość poważne powody, aby być przygnębiony. Konkludując, wpływ izotretynoiny na moją psychikę był bardzo subiektywny i wszystko miałem pod pełną kontrolą. To, że byłem rozdrażniony wynikało bardziej z tego, iż ktoś lub coś mnie do takiego stanu doprowadziło, a nie z samego faktu brania leku. Izotretynoina mogła jedynie zaostrzyć moją reakcję, ale nie była bezpośrednią przyczyną zmian w moim nastroju i psychice.

Izotretynoina, a alkohol

      W tym miejscu chciałbym poruszyć temat oddziaływania "pewnej substancji" na nasze zdrowie podczas aplikacji leku, a także jej wpływu na skuteczność kuracji. Mam tu na myśli alkohol w różnej postaci (piwo, wino, czy wódka). Logicznie rozumując, palenie papierosów nie wpływa w żaden sposób na działanie naszego leku. Co do wpływu na nasze zdrowie to odpowiedź jest oczywista. Natomiast nie wypowiem się na temat innych używek, ponieważ nie mam wiedzy ani doświadczenia w tym temacie.
       Wracając do alkoholu, należy wspomnieć o dwóch przypadkach. Pierwszy, kiedy pijemy okazjonalnie, umiarkowanie rzadko (czyli 2 piwa na tydzień / 0,3 l wódki na miesiąc / 0,5 l wina na miesiąc) oraz drugi, kiedy pijemy częściej (czyli powyżej podanych wartości). Oczywiście te liczby mają charakter poglądowy i przytoczyłem je na podstawie mojego doświadczenia, tak aby mieć pewien punkt odniesienia w dalszych dywagacjach. Najpierw przedstawię, co twierdzi mój dermatolog, później odniosę się do informacji na ulotce leku na temat spożywania alkoholu, a na koniec napiszę o moim doświadczeniu w tej kwestii.
    Mój lekarz mówił, że jedno piwko/kieliszek wina dziennie nikomu na pewno nie zaszkodzi, ani nie wpłynie na efektywność kuracji (czyli nasz pierwszy przypadek). To jest tak mała ilość alkoholu, że nasz organizm spokojnie sobie z nią poradzi. Jeżeli planujemy wypić więcej (drugi przypadek), na przykład zbliża się wesele, impreza urodzinowa, czy sylwester, to najlepiej w ten dzień nie brać leku w ogóle  czyli ominąć dawkę dzienną. Dermatolog uprzedzał, żeby lepiej nie ryzykować  i nie mieszać leku z "dużymi" ilościami alkoholu. Po prostu nie wiadomo, jak zareaguje nasz organizm, zwłaszcza nasza skóra (możemy mieć zaczerwienienia, czy swędzenie), czy nasza wątroba (która będzie wtedy dodatkowo (oprócz leku) obciążona rozkładaniem alkoholu). Również nasze ogólne samopoczucie może zostać zaburzone (np. powstanie uczucie zmęczenia, znużenia). Nie chcę nikogo straszyć, ale lepiej dmuchać na zimne. Nie ma sensu ryzykować i lepiej pominąć jedną dzienną dawkę, co nie wpłynie na przebieg kuracji (poza przedłużeniem jej o jeden dzień). Zapytacie mnie, co to znaczy "dużo" alkoholu. Może to być odnośnik do powyższego (drugi przypadek), bądź ustalenie własnej miary. Moim zdaniem jest wyraźna różnica między 'piciem' na imprezie, a jednym piwkiem do kolacji. Powinniście to sprawdzić na własnej skórze. Jeżeli po szklance piwa Was muli, czujecie się źle, itp, itd, to lepiej nie bierzcie leku w ten dzień. Jeżeli wypijecie wino i nic Wam nie dolega (czyli skóra i samopoczucie w porządku) to Wasz próg tolerancji alkoholu podczas kuracji jest wyższy. Motto jest następujące: należy minimalizować ilość spożywanego alkoholu podczas kuracji, a najlepiej wyeliminować go całkowicie. Alkohol nie powinien wpływać na skuteczność kuracji (czyli nie zaburzymy działania leku), ale może potęgować skutki uboczne. Czytałem opinie, że alkohol rozpuszcza izotretynoinę, przez co lek przestaje działać. Moim zdaniem to nie prawda, ponieważ substancja czynna zawarta w leku rozpuszcza się tylko w tłuszczach.
     Mimo, że ktoś w Was może się świetnie czuć podczas i po spożyciu piwa, wódki, czy wina, to należy wiedzieć o innym ważnym aspekcie (i tutaj przechodzimy do interpretacji informacji w ulotce). Jest w niej napisane, że nie powinno się spożywać alkoholu podczas kuracji, bądź ograniczyć go do minimum. Pytanie, dlaczego? Czy wtedy lek nie działa? Czy coś się złego stanie? W zasadzie napisałem już o tym powyżej. Producent ma bardziej na względzie nasze zdrowie, a nie skuteczność leku, która się nie zmienia. Należy poinformować pacjenta, że alkohol w połączeniu z izotretynoiną obciąża wątrobę, podnosi stężenie lipidów we krwi, podnosi cholesterol, itp. czyli może dublować pewne skutki uboczne leku i lepiej go nie spożywać. Zresztą nie ma chyba żadnej kuracji medycznej, w której alkohol byłby wskazany do spożycia i raczej należy się go wtedy wystrzegać.
       W moim przypadku postępowałem tak, jak sugerował mój dermatolog. Kiedy zbliżała się impreza i istniało spore prawdopodobieństwo, że będę pił całkiem dużo :), to omijałem jedną, dzienna dawkę leku, aby zmniejszyć niepożądane skutki. Pisząc ten tekst jestem w czwartym miesiącu kuracji i mam za sobą trzy sytuacje, kiedy odstawiłem lek na jeden dzień ze względu na alkohol. Nie zaobserwowałem negatywnych skutków ubocznych opisanych powyżej z wyjątkiem dwóch. Pytanie, czy i na ile są poważne zostawiam do Waszej oceny. Dla mnie były one wystarczająco irytujące, aby pić tylko wtedy, kiedy naprawdę była dobra okazja. Po większej ilości wódki czy wina wzrastała u mnie temperatura ciała i natychmiast robiłem się czerwony na twarzy. Były to takie nagłe zaczerwienia, przypływy ciepła, odczuwalne na buzi. Miało to charakter nawracający i krótkotrwały, ale po kilkunastu minutach mijało. Niestety wyglądało to dość nieestetycznie, ponieważ twarz robiła się czerwona i widoczne były wszystkie przebarwienia i plamy potrądzikowe. Uwagę zwrócili na to moi znajomi, a także zdjęcia na których widoczna jest czerwona twarz i dziwnie wyglądające plamy. Bardzo mi to przeszkadzało, a z każdym następnym razem starałem się pić mniej oraz rzadziej. Drugi skutek uboczny, który doświadczyłem, to znaczne zmęczenie i złe samopoczucie po spożyciu alkoholu. Nawet gdy wypijałem dwa, czy trzy piwa to czułem się tak, jakbym wypił całą skrzynkę browaru. Prawdopodobnie wynikało to z nadmiernego obciążenia wątroby, przez co organizm potrzebował więcej czasu na regenerację. Tak własnie wyglądają moje problemy z mieszaniną alkoholu i izotretynoiny. Oczywiście nie każdy będzie doświadczał tego samego co ja i z takim samym natężeniem. Bądźcie przede wszystkim świadomi, co może (a nie musi) się zdarzyć i czy warto ryzykować.

Izotretynoina, a ogranizm i aktywność fizyczna

    W poniższym poście omówię temat wpływu brania izotretynoiny na naszą formę i kondycję fizyczną oraz to, jak nadmierny wysiłek fizyczny odbija się na skuteczności kuracji. Przez aktywność fizyczną rozumiem przede wszystkim regularne uprawianie różnych sportów, zarówno siłowych (np. treningi na siłowni), czy wydolnościowych (np. bieganie). Innymi słowy biorę pod uwagę sytuacje, kiedy doprowadzamy regularnie nasz organizm do ponadnormatywnego zmęczenia i wyczerpania. Mój przypadek to regularne (raz/dwa razy w tygodniu) granie w squasha. Jak wiadomo gra wymaga dużo biegania i refleksu, aby nadążyć za uciekającą piłeczką :), przez co po treningu jestem zawsze mocno wyczerpany (ale o to własnie chodzi w tym sporcie). Piszę to po to, aby Wam uświadomić, że nie ograniczam swojej aktywności fizycznej do wychodzenia z psem na spacer oraz nie oszczędzam swoich stawów i mięśni podczas kuracji.
     W trakcie brania izotretynoiny nie odczuwałem żadnych dolegliwości fizycznych, żadnych bólów w stawach, czy w mięśniach. Nie zauważyłem też ani spadku formy, ani pogorszenia ogólnej kondycji mojego ciała. Jedyne co się zmieniło, to fakt, że podczas treningu szybciej się pociłem oraz robiłem się bardziej czerwony na twarzy. Tak przynajmniej mi się wydawało. Nie był to dla mnie żaden skutek uboczny i tak naprawdę ciężko przypisać tutaj całą winę izotretynoinie. (jest wiele czynników decydujących o tym, jak bardzo się pocimy i czerwienimy). Niemniej jednak znam wiele opinii (w tym mojego dermatologa) mówiących o tym, że przyjmowanie izotretynoiny osłabia nasze stawy i mięśnie, przez co możemy odczuwać bóle oraz ogólne zmęczenie i osłabienie organizmu. W tym zdaniu upatrywałbym odpowiedzi, na pytanie dlaczego podczas kuracji niewskazany jest nadmierny wysiłek fizyczny dla naszego organizmu. Jeżeli nasze stawy i mięśnie są obciążone i osłabione podczas przyjmowania leku, to oczywiste jest aby redukować wszystkie inne przyczyny (w tym sport), które mogą potęgować ten stan. Identycznie jak ze spożywaniem alkoholu (inny rozdział w blogu). Jeżeli lek obciąża naszą wątrobę, to należy redukować inne przyczyny, które ją dodatkowo osłabiają. Moim zdaniem nieprawdą jest, iż nadmierna aktywność fizyczna w trakcie kuracji powoduje, że izotretynoina 'spala się podczas wysiłku w mięśniach', przez co obniżona zostaje skuteczność działania leku (czytałem takie opinie na forach w internecie). Bynajmniej ja nie doświadczałem na własnej skórze takiego stanu rzeczy i nie wpływało to w żaden sposób na stan mojej cery. Jeżeli zauważyłbym jakieś symptomy złego samopoczucia, bóle, czy inne dolegliwości związane z moim zdrowiem, to na pewno ograniczyłbym aktywność fizyczną. Na szczęście nie było takowej potrzeby. Oczywiście, jak już podkreślałem wielokrotnie, każdy jest inny, każdy inaczej reaguje na wysiłek fizyczny i działanie leku, dlatego obserwujcie bacznie swój organizm podczas kuracji i natychmiast reagujcie na wszelkie nieprawidłowości.
      Na koniec wspomnę jeszcze o przyjmowaniu naszego leku równolegle z różnymi suplementami, odżywkami, sterydami czy innymi anabolikami branymi podczas uprawiania ćwiczeń. Mimo, iż nie mam w tej kwestii doświadczenia, radziłbym nie mieszać izotretynoiny z w/w 'wspomagaczami'. Po pierwsze nasza wątroba i nerki dostaną jeszcze bardziej w kość. Po drugie, te 'wspomagacze' zawierają różne substancje, które mogą wchodzić w interakcje z naszym lekiem i powodować jakieś bliżej nieokreślone skutki uboczne. Co więcej, poprzez przyjmowanie odżywek dostarczamy do organizmu dodatkowe dawki witamin. A to, jak możemy się dowiedzieć w innym poście, nie jest wskazane.

Izotretynoina, a dieta

     Zależność i wpływ spożywanych pokarmów na stan naszej cery nie został potwierdzony naukowo i nie ma jednoznacznych dowodów na to, że istnieje powiązanie między naszą dietą, a nasileniem trądziku. Przeczytałem na ten temat wiele artykułów, porad i skrajnych opinii, począwszy od hipotezy, że niektóre produkty wywołują trądzik, po twierdzenie, iż nie ma absolutnie żadnej korelacji między jedzeniem, a stanem cery. Każdy dermatolog, u którego się leczyłem, miał własne zdanie na ten temat i mówił co innego. Jeden odradzał mi spożywania niektórych składników pokarmów (np. czekolada, mleko, orzechy), drugi natomiast twierdził, że nie ma to żadnego znaczenia. Ja sam, mając za sobą kilkunastoletnią walkę z trądzikiem nie potrafię wskazać jednej właściwej odpowiedzi. Mogę jedynie stwierdzić, że spożywane pokarmy nie są u mnie bezpośrednią przyczyną zmian skórnych  a jedynie mogą (w niektórych przypadkach) nasilać trądzik. Prawdopodobnie moja cera wygląda gorzej po słodyczach (głównie czekolada), mleku i przetworach mlecznych (głównie sery pleśniowe i jogurty), ostrych przyprawach, napojach gazowanych (głównie cola) oraz po piwie. Staram się ograniczać spożywanie tych produktów, aczkolwiek nie wykluczyłem ich całkowicie z mojego jadłospisu (zwłaszcza piwa :). Próbowałem też wyeliminować tzw. gluten, ponieważ naczytałem się o diecie bezglutenowej, która miała zażegnać mój problem z cerą. Niestety żadnych spektakularnych efektów nie zauważyłem.
     Wracając do izotretynoiny, to nie ma przesłanek ani rekomendacji, by kojarzyć ten lek tylko z wybranymi produktami spożywczymi oraz by była konieczność wykluczenia pewnych pozycji z naszej diety. Mój obecny dermatolog stwierdził, że mogę spożywać to, na co mam ochotę, a lek i tak będzie robił swoje. Oczywiście wszystko należy traktować z umiarem i nie spożywać dużych ilości tłustych i ciężkostrawnych potraw dodatkowo obciążających naszą wątrobę. Radziłbym Wam poeksperymentować ze swoją dietą i zbadać, co szkodzi, a co nie. Ja staram się przesadzać z ilością czekolady, serów, musztardy,  napojów gazowanych i tyle. Co więcej, nie należy aplikować żadnych suplementów diety, które dostarczałyby naszemu organizmowi dodatkowe dawki witamin (informacja ta jest również zawarta w ulotce). Ponieważ sam lek zawiera izotretynoinę, która jest pochodną witaminy A, to nadmierne wchłanianie tej witaminy z innych źródeł może przyczyniać się do powstania hiperwitaminozy w organizmie (czyli za dużo witaminy). Temat spożywania alkoholi został opisany w odrębnym rozdziale, dlatego nie poruszam tu tej kwestii.

Izo, a pielęgnacja cery


Ostatnia szansa i sięgnięcie po Izotretynoinę